Autor Wiadomość
MacFly
PostWysłany: Nie 17:01, 16 Mar 2008    Temat postu:

Tak. Ale nowy album to już jej nie badzo wyszedł.

Wracając zaś na sekundę do Turunen, to prawie fajny teledysk jej zrobili:
http://www.youtube.com/watch?v=n346vyPhHc8
kontragekon
PostWysłany: Nie 17:01, 16 Mar 2008    Temat postu:

Brightman to taka pop-diwa:) Jak nasz Torzewski - kiedyś był wyśmienitym tenorem mozartowskim, teraz... nadal ma resztki talentu ))
gaseki
PostWysłany: Nie 16:22, 16 Mar 2008    Temat postu:

Co do pani Brightman to fajnie ona scoverowała kawałek Dive'a - Captain Nemo.
MacFly
PostWysłany: Nie 14:21, 16 Mar 2008    Temat postu:

Dokładnie - to Twoje zdanie

Są ludzie, którym śpiew (i twórczość w ogóle) Tuomasa (mimo, iż tak naprawdę to on nie bardzo pasuje jako wokalista ) z pewnych względów ;] się podoba...

Dobra, koniec na jego temat. Divą on nigdy nie zostanie (nawet nie dlatego, że jest facetem). Nawet, gdyby nie wiem jak silił się na dostanie się na ten swój upragniony "świecznik" ;]

Ale i tak żadna Brightmanowa, żaden inny wyjec nie przebije ich:
http://www.youtube.com/watch?v=0gQ31m4Yt0
http://www.youtube.com/watch?v=oHVpil7P0Cw
clone
PostWysłany: Nie 13:57, 16 Mar 2008    Temat postu:

Może Tuomas Holopainen też sam pisze muzykę, teksty i śpiewa ale najwyraźniej nie wychodzi mu tak dobrze jak np. Anne Varney;) oczywiście to jest moje zdanie;)
kontragekon
PostWysłany: Nie 3:32, 16 Mar 2008    Temat postu:


MacFly napisał:

clone napisał:
Z wymienionych wyżej pań to jestem w stanie słuchać wyłącznie Anna Varney;) wszystkie te nightwishe itp w ogóle do mnie nie przemawiają i w życiu nie udało mi się przesłuchać całej piosenki tego zespołu, natomiast Sopor Aeternus to dla mnie arcydzieło. Anna Varney jest prawie tak genialna jak Adrian Hates sama robi muzykę, pisze teksty i śpiewa.
khem Tuomas Holopainen też sam pisze muzykę, teksty i ...śpiewa


IL DIVO ;-)

ewentualnie il divino Yellow_Light_Colorz_PDT_01
MacFly
PostWysłany: Sob 19:28, 15 Mar 2008    Temat postu:


clone napisał:
Z wymienionych wyżej pań to jestem w stanie słuchać wyłącznie Anna Varney;) wszystkie te nightwishe itp w ogóle do mnie nie przemawiają i w życiu nie udało mi się przesłuchać całej piosenki tego zespołu, natomiast Sopor Aeternus to dla mnie arcydzieło. Anna Varney jest prawie tak genialna jak Adrian Hates sama robi muzykę, pisze teksty i śpiewa.
khem Tuomas Holopainen też sam pisze muzykę, teksty i ...śpiewa
kontragekon
PostWysłany: Sob 18:57, 15 Mar 2008    Temat postu:

'Malediction And Prayer' - bardziej Waitsowskie niż gotyckie, ale przepiękne. to jesli chodzi o Diamandę.

Co do transgresji rozumianej w ten sposób. W Niemczech to chyba żadna nowość. Kultura queer, dragkings, gender studies - są tam na porządku dziennym. Nawet u nas zatacza to coraz szersze kręgi, tam funkcjonuje naprawdę długo i w twórczości wielu artystów, rzecz jasna nie tylko muzyków. Anna nie jest przesadnie odkrywcza, raczej pięknie korzysta i łączy. Ale to co robi, robi doskonale. No i fakt - powstaje nowa jakość.

Przecież mogłaby zostać... taki Mansonem załóżmy. A na szczęście nie jest.
Lena
PostWysłany: Sob 18:50, 15 Mar 2008    Temat postu:

chodziło mi o transgresję kulturową jako przekraczanie pewnych granic; społecznie i kulturowo ukonstytuowanych schematów. To mnie bardzo zaciekawiło w twórczości SA. Lwią część twórczości Anny stanowi próba rozprawienia się z problemem własnej cielesności i tożsamości. Zwraca uwagę na kwestie o których ludzie (mam na myśli statystyczną większość) często nie chcą myśleć, bo to niewygodne, wprawiające w zakłopotanie itd - lepiej dla higieny psychicznej takiego przeciętnego kowalskiego przyjąć że oto mamy prosty świat pełen binarnych opozycji, całkowicie rozłącznych, jasnych kategorii gdzie jedną z najbardziej podstawowych jest kategoria "kobiecość - męskość". Wg tego - jak ktoś jest mężczyzną to nie jest kobietą i odwrotnie. Proste, wygodne i przydatne bo na co dzień działa całkiem nieźle. Natomiast Anna konsekwentnie przypomina że niestety (a może na szczęście?) nie takie proste. Że są jednostki które nie potrafią bądź nie chcą dać sie zakwalifikować tak łatwo. Przekracza granice rozumienia ciała i płci, przedstawia własne wizje cielesności jako czegoś co dla niej jest przyczyną konfliktu z samą sobą, ale z drugiej strony służy rozszerzeniu tożsamości poprzez próbę wyzwolenia się z tego co ją ogranicza. No i upatruję w tym bardzo istotną wartość, że ktoś odrzuca powszechne kategorie służące większości ludzi do określenia kim są i bierze na siebie trud żeby określić sie od podstaw. A twórczość SA jest dla mnie zapisem tego procesu przekraczania granic i świadomego tworzenia sie tożsamości, tak to widzę przynajmniej. heh, zaplątałam się.
A Diamandę Galas oczywiście kojarzę bo to prawie legenda, ale niestety słabo znam jej twórczość. Co byś poleciła na dobry początek
kontragekon
PostWysłany: Sob 18:12, 15 Mar 2008    Temat postu:

Lenko, co masz na myśli mówiąc o epatowaniu transgresją, bo nie do końca rozumiem? Bo jedynie zastosowanie tego wyrazu z punktu widzenia genetyki by mi tu ewentualnie pasowało, innych jakoś nie potrafię dopasować Wytłumaczysz?

Natomiast podobają mi się bardzo klimaty paragotyczne. Rozumiem, ze do paragotyckich mają się tak, jak artystowskie do artystycznych )) Ładne.

Dziwię się, że nikt z Was nie odniósł się do Diamandy Galas. Bo to głos po wszystkimi względami przebijający inne tu wymienione.

I nie zgodzę się, że Devil Doll to kiepska muzyka. Przemyślana i niezła, choć w mojej opinii gorsza od SA. Porównania również uważam za dość dziwne, ale to nie to, że kompletnie nietrafione. Z pewnością są punkty zaczepienia.
Lena
PostWysłany: Sob 17:42, 15 Mar 2008    Temat postu:

Michale - myślę, że jakoś się dogadamy w kwestii praw do używania moich genialnych sformułowań (w sumie to już któryś raz zwracasz mi uwagę, że mam talent pojęciotwórczy :] ), wiesz że mam do Ciebie słabość a poza tym to Twój last mnie zainspirował żeby dać AVC jeszcze jedną szansę, tylko nie chciałam tutaj na forum tak paluchem pokazywać toteż zostałeś "znajomym z którym mam kompatybilny gust"
I zgadzam się że Devil Doll jest słabe... no a porównywanie SA do DD to troche tak jak porównywanie np Diary z Deine Lakaien (tylko że akurat tutaj oba zespoły są doskonałe wg mnie)- sporo ludzi twierdzi że to niemal bliźniacze projekty. Dla mnie zupełnie inne planety.
PS. Autumn Tears też Ci sie nie podoba? przecież to fajne jest, try it...
clone
PostWysłany: Sob 16:35, 15 Mar 2008    Temat postu:

Z wymienionych wyżej pań to jestem w stanie słuchać wyłącznie Anna Varney;) wszystkie te nightwishe itp w ogóle do mnie nie przemawiają i w życiu nie udało mi się przesłuchać całej piosenki tego zespołu, natomiast Sopor Aeternus to dla mnie arcydzieło. Anna Varney jest prawie tak genialna jak Adrian Hates sama robi muzykę, pisze teksty i śpiewa. Szkoda tylko, że płyty są tak drogie i trudno dostępne. I zgodzę się, że Sopor Aeternus jest dużo lepsze niż Devil Doll, choć ja nie rozumiem jak to można porównywać

PS Leno czy ja mogę używać tego tekstu: "polsatowskie klimaty paragotyczne"?? To jest genialne sformułowanie;)
MacFly
PostWysłany: Sob 15:25, 15 Mar 2008    Temat postu:


kontragekon napisał:
Uwielbiam też śpiew kontratenorów i falsety.
To pewnie lubisz też ten duet: http://www.youtube.com/watch?v=n59mRmhYV5o

Ja natomiast nie mogę znieść chłopięcych sopraników. Jak dla mnie to straszne piski są.
Lena
PostWysłany: Sob 12:43, 15 Mar 2008    Temat postu:


kontragekon napisał:

Lena napisał:
Anna Varney Cantodea również jak najbardziej choć dopiero od niedawna - długo przekonywałam się do Sopor Aeternus, bardzo długo...


Zabrzmiało jakbyś miała dobrą pięćdziesiątkę, Lena ;-)


hehe, rzeczywiście trochę tak zabrzmiało... mam co prawda ponad połowę mniej, ale mimo wszystko - proces przekonywania się do SA trochę u mnie trwał. Na początku stwierdziłam że to kosmiczny przerost formy nad treścią, epatowanie transgresją (uhh, transgresja to mało powiedziane, wiem...) po to żeby zaszokować i odróżnić się od masy. Nie widziałam w tym autentyzmu a jakiś swoisty chwyt marketingowy. No i Sopor powędrował na półkę. Ale znajomy z którym mam dość kompatybilny gust sporo tego miał poodsłuchiwanego na laście wiec postanowiłam dać AVC jeszcze jedną szansę... no i przemówiło do mnie cholernie, widzę tam jakiś autentyczny tragizm ubrany w ciekawą formę, próbę terapii przez twórczość itd i to jest bardzo wartościowe. Ale nie mogę zbyt często/zbyt długo słuchać SA. Destruktywne jest i zawłaszczające -e nie da się tego słuchać np przy wykonywaniu różnych prozaicznych czynności (wyobraźcie sobie - sprzątanie w rytm SA )po drugie - ciężko mieć potem dobry nastrój... a ja ostatnio dbam o zachowanie higieny psychicznej
kontragekon
PostWysłany: Sob 4:48, 15 Mar 2008    Temat postu:


Lena napisał:
Anna Varney Cantodea również jak najbardziej choć dopiero od niedawna - długo przekonywałam się do Sopor Aeternus, bardzo długo...


Zabrzmiało jakbyś miała dobrą pięćdziesiątkę, Lena ;-)

Mnie Anna 'chwyciła' od razu, może z racji tego że siedzę w muzyce dawnej, którą podkrada ogromnymi garściami, przetwarza i pieknie wykorzystuje. Uwielbiam też śpiew kontratenorów i falsety.
Świadomość istnienia historii muzyki widoczna w nagraniach Sopor Aeternus jest dla mnie powodem, dla którego twórczość Anny stawiam nad Devil Doll (do którego SA często jest porównywany).

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group